Archiwum sierpień 2003, strona 1


sie 18 2003 Zycie, jako nieskonczona wedrowka-absolut
Komentarze: 0

Byc moze dane nam jest nie zaznac nigdy spokoju, nie doplynac do oceanu blogosci i szczescia. Sens- odwieczne marzenie czlowieka, odlegle, a zarazem bliskie sercu i duszy.

Lecz czymze on jest?  Tego nie wie nikt, tylko nie liczni mieli to szczescie- posmakowac chociaz czesci jego atomu. Aby pojac jego istote musielbysmy rozwiklac odwieczna zagadke powstania czlowieka, czymze jest Bog. Niestety nauka zmierza zla sciezka, a zadnej z teorii nie potrafimy obalic. Przyjelismy zludne aksomaty,przez ktore nasza droge jeszcze gesciej spowila mgla.

Byc moze sens nie istnieje, jest wylacznie iluzja, zludna nadzieja, ktora pozwala nam trwac. Tego nie dowiemy sie przez najblizsze lata, moze kiedys, gdy ludzkosc osiagnie apogeum swojego rozwoju, jesli do tego czasu naszych umyslow nie zmiszczy calkowita atrofia.

Nie mozemy wracac do archetypow, lecz posowac sie dalej. Zycie, jest jak konstruktywna sciezka pelna antagonizmow, ktore tworza rozwidlenia. Kroczymy owa trasa majac przed oczami mgle. Obieramy kolejne sciezki, stojac na rozstajach. Lecz nasza wedrowka nie ma konca... Byt jest nieskonczona wedrowka- absolutem. To jak go wykorzystamy zalezy wylacznie od nas...

intelektualistka : :